piątek, 17 stycznia 2014

Elephant gun

Oto stało się!
Po seansie Pod Mocnym Aniołem, wstrząśnięta i jednocześnie szczęśliwa, bo film absolutnie spełnił moje wymagania i sprostał wszelakim obawom i lękom. O szerszej recenzji pomyślę tylko, gdy w mojej głowie powstanie jakiś konkretny pomysł na ten film. Bo obawiam się, że bez głębszej analizy zamysłu reżysera nie będę w stanie dojść do wniosków na wysokim poziomie.
Zdziwiła mnie mała frekwencja w kinie, a co mnie zgorszyło? Śmiech. Kobiety, dziewczyny. Śmiała się tak, jak gdyby na ekranie podawano doskonałą komedię. W tych krytycznych momentach czułam głębokie zażenowanie, jakby chcąc pokazać panu Pilchowi i panu Smarzowskiemu nieme "przepraszam za nią, ona nie wie co czyni".

Natknęłam się na "bardzo krótki wiersz o frustracji" Piotra Mosonia

już
kurwa
brak mi 

słów

I choć podoba mi się jego wydźwięk, nijak mogę się upodobnić do uczuć autora. Ani słów mi nie brak, tym bardziej nie czuję frustracji (a powinnam?). Niemniej jednak wiersz bardzo obrazowy, i z pewnością się przyda. Jeśli nie dziś, to za czas odpowiedni z pewnością.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz