sobota, 20 kwietnia 2013

Welcome to the generation spent.

Często zdarza się, że w czasie podróży spotkasz osoby, z którymi zamienisz kilka lub nawet całkiem sporo słów, lub gdy połączy was wspólne narzekanie, czekanie, wspólny cel do osiągnięcia. Takie sytuacje niesamowicie zbliżają ludzi do siebie, mimo różnicy wieku, płci, narodowości, poglądów czy wartości życiowych. W większości przypadków polegają na wspólnym wsparciu, wyszukiwaniu najlepszych rozwiązań, podjęciu decyzji, tłumaczeniu w przypadku problemów z dogadaniem się. I wreszcie, po godzinie lub wielu z nich nadchodzi moment rozstania, i co wtedy? Mówimy do zobaczenia lub see ya, chociaż wiadome jest, że to spotkanie było jedynym w życiowej karierze.

I tak, wspólne przygody z minuty na minutę popadają w zapomnienie,  kolejni ludzie gdzieś przypadkowo stają nam na drodze, i przez całe życie chwilami polegamy na kimś totalnie obcym, kto ma ten sam interes. Tylko dlaczego tak trudno mi o nich zapominać? Każdy w jakimś stopniu wpłynął na moją osobowość, wniósł coś, od każdego czegoś się nauczyłam, przejęłam informacje, gesty, humor czy pewne zachowania. To moja słabość, która w relatywny sposób kształtuje część mnie. Everything has a mixed blessing. Ale to doskonale odróżnia mnie od tych, którzy przez życie idą, szybko zapominając o czymkolwiek, co działo się nie będąc w grafiku zajęć.






niedziela, 7 kwietnia 2013

Where can I buy happiness?

Alright, although I should rather sit with the book in my hands, I can't deny that writing a few words here will escape me for a little moment and I hope it'll be like a therapy for me, my soul, my mind.

This weekend was rather special. I've fallen in love TWO times! (I should be more careful, especially that I'm having bad memories connected to falling in love recently, but who cares?). Firstly, there is a British guy, singer whom first time I've heard on the radio station, with good music only (funny, isn't it? Polish GOOD radio :D). Charlie Winston has amazed me so much, that I'm listening to him all day, all night. Maybe that's the reason of my neverended energy those days? He is utterly dazzling! Like an answer of some 'art god' who wanted to show me that life doesn't stop if something went wrong. And that is exactly what I feel while listening to that piece of music.


Secondly, I fell in love with photos taken by Backyard Bill. I hit on his art and suddenly felt that it is actually mine. Absolutely for me. No words to describe.

http://www.backyardbill.com/
If anybody may see the phenomen too, let me know. Average people, normal situations. But there is something undescribable, which cannot be found.

These two above make me full of... what? Energy, happiness, time, dreams, will and forgiveness.
I wish everybody had the same 'feelings' (?)'. Or things that make ones just happy, for a while or two. Or for ever :)

Cheers!