wtorek, 22 listopada 2011

I just haven't met you yet.


Michael Buble, wokalista jazzowy, który zdecydowanie umilił mi kilka zimowych wieczorów zeszłego roku. Nie powiem, aby jego piosenki miały jakieś ogromnie głębokie przesłanie, ale wartość wokalna na pewno potrafi zachwycić. Jego plusem są też dobre i lepsze covery innych piosenek (Queen, Louis Armstrong etc.), których nie może się wstydzić. Nawet w moim domu na półce z płytami znaleźć można jego album zatytułowany po prostu "Michael Bublé". Po ostatnich wydarzeniach jakoś łatwiej było mi wrócić do muzyki jazzowo-popowej, aniżeli wsłuchiwać się w ostrzejsze brzmienia. Widać - czas na zmiany. I się wcale tego nie wstydzę, wszak moje motto brzmi, że zmiany zawsze są na lepsze. 


Polecam!



piątek, 11 listopada 2011

Julie&Julia

Genialny film bazujący na dwóch prawdziwych historiach, Julii Child oraz Julii Powell. Julia Child (grana przez świetną Meryl Streep) to żona dyplomaty, który został przeniesiony do Paryża. Julie przedstawiona jest tu, jako sympatyczna kobieta, która próbuje swych sił w wielu dziedzinach, jednak nic jej nie wychodzi tak bardzo jak gotowanie, czemu też oddaje się bez reszty. 
Julia Powell to sekretarka, której praca nie do końca w pełni ją satysfakcjonuje, więc postanawia prowadzić bloga - 524 przepisy książki Julii Child w 365 dni. Wpiera ją kochany mąż i kot.

Przyjemna, łatwa, miła historia na wolne wieczory. Film wciągnął mnie do końca, ze względu na cudowny Paryż, na kuchnię, na świetnych aktorów. Przede wszystkim zachwycił mnie upór Child do robienia tego, co się kocha nie zważając na okoliczności. Miała ona talent, wewnętrzny spokój i umiejętność zjednywania sobie ludzi. Była wielkoduszna, wesoła i taką przede wszystkim ludzie ją zapamiętali. 









Serdecznie polecam na coraz zimniejsze i nieprzyjemniejsze wieczory, dla całej rodziny. :)





wtorek, 8 listopada 2011

Obywatel Milk


     Jeden z moich ulubionych filmów, opowiadający o Harvey'u Milku - jednego z największych wizjonerów i przywódców walczących o sprawiedliwość. W latach 70 walczył o prawa homoseksualistów, najpierw w San Francisco a później już w całych Stanach Zjednoczonych. Już na początku filmu dowiadujemy się, jaki będzie jego koniec, niestety - nie ma co liczyć na szczęśliwe zakończenie. Ale nawet i bez tego film nadal ma wielkie oddziaływanie na moje postrzeganie odmiennej miłości.     

Zdobywca dwóch Oscarów za Najlepszego aktora pierwszoplanowego dla Seana Penna oraz za Najlepszy scenariusz oryginalny dla Dustina Blacka. Jak dla mnie wielce zasłużona nagroda, ponieważ oglądając ten film rzeczywiście przeniosłam się do San Francisco lat 70, epoki disco a przede wszystkim bardzo znaczących ruchów społecznych, które zapoczątkowały naszą nową demokrację i tolerancję. 
     
Film oceniam jak najlepiej, podobało mi się w nim wszystko. Jego biograficzność, dramatyczne, zabawne, cudownie uszczęśliwiające sceny w jednym filmie. To trzeba po prostu lubić, bo wiem, że nie każdemu spodoba się sam temat. Absolutnie jednak mi to nie przeszkadza, wręcz sądzę, że trzeba poruszać temat mniejszości (seksualnych, etnicznych) w sztuce, skoro w szkole się tego nie praktykuje.  A szkoda...






niedziela, 6 listopada 2011

Popiołki.


 Burzliwa historia znanego na całym świecie Salvadora Dali oraz jego kochanka, Federico Lorca. Niesamowicie oglądało się piękne sceny, które zdecydowanie powinny należeć do jednych z najlepszych w historii kina stylizowanego. Hiszpania, lata 20, czyli najbardziej owocne lata w historii sztuki nowoczesnej. Picasso, Dali, Hemingway (chociaż on był akurat pisarzem). Film doprowadził mnie do rzewnych łez, które nie zostały wypłakane na marne. Niesamowicie oglądało się ten dramatyczny obraz ukazujący zakazaną i silnie napiętnowaną w tych czasach miłość pomiędzy przedstawicielami tej samej płci. Plus naprawdę dobry Robert Pattison, którego niestety technicznie zmiażdżył Javier Beltran.


 Czy film okazał się być tym ze skutecznym przekazem, czy też nie, na zawsze już pozostawi w mojej głowie maleńką wyrwę spowodowaną rozmyślaniem o tym, dlaczego ten człowiek był geniuszem. Bo sam siebie tak nazywał, tak po prostu było i koniec. I to jest dobre zdanie do powtarzania codziennie, dla każdego. Podświadomość potrafi czynić cuda z naszym umysłem, więc warto ją wykorzystywać.


Polecam serdecznie:)

sobota, 5 listopada 2011

Książki, książki



Pierwszy mój thriller Cobena. Znając jego kunszt pisarski tylko z opowiadań, mając w zamiarze kupno czegoś absolutnie innego, postanowiłam zaryzykować i za śmiesznie niską sumę ją zakupić. Jak tylko przeczytam, postaram się poukładać wszystko w głowie i napisać jakąś recenzję.
Nudząc się niedawno po lekcjach, postanowiliśmy z Tomkiem odwiedzić księgarnię, a dokładniej Matras. Nie wiem, czy jest to sieciówka, czy znana jest tylko w Wejherowie, niemniej jednak, na szyldzie widniał wielce obiecujący napis "przeceny do 70%". Rozochocona tym, że może jednak coś w moje ręce wpadnie, prawie już wychodząc, złapałam książkę Carolly Erickson, Dziewczyna z Botany Bay, w cenie... 5zł.
Już dawno myślałam o pogłębieniu swojej wiedzy o początkach kolonizacji Australii. Każdy wie, że powstała ona z zesłanych więźniów Korony Brytyjskiej. I tak o to, czytając niesamowitą historię o dziewczynie, której cudem udało się uciec z takiej kolonii, poczytałam przy okazji o historii zalążków Australii. Polecam serdecznie:)

To znaczy możesz, oczywiście, że możesz, ale to ma swoją cenę. 
Myślę, że czasami musimy po prostu zaryzykować. Żyć tak jak czujemy. 
I wiesz o tym dobrze, że coś mogłoby się niezbyt dobrze ułożyć... 
...czasami nie ma w ogóle na to szans. Ale musimy próbować. 
Musimy być w tym wytrwali. W innym wypadku staniemy się marionetkami. 
Same namalowane uśmiechy, puste wnętrze. Nic. 
Tylko zazdrość.


Nie mogę się doczekać jutra.
Jutro wszystko będzie takie... stare
A jednocześnie będę miała nowe spojrzenie na to, co stare. 
Życie daje nam tyle możliwości:)