niedziela, 27 października 2013

Dobrze jest.

Kilka ostatnich dni to plątanina nadziei, smutku, strachu, przerażenia i melancholii.

Po wczorajszym seansie nowego filmu Macieja Pieprzycy - 'Chce się żyć', nie potrafię pozbierać swojej osobowości z powrotem w całość. Niepozostawiająca złudzeń o okrucieństwie rzeczywistości produkcja zbyt głęboko wtargnęła we mnie, bijąc i kopiąc wszystko to, co wesołe, szczęśliwe i przyjazne. I tak każdego dnia doświadczam, dotykam rzeczy emocjonalnie destruktywnych.

Jak poradzić sobie z problemami? Jak określić swoje uczucia, podjąć odpowiednie decyzje? Co zrobić w przypadku, gdy nie wiem co robić, a czas nagli. Czy to miały być moje marzenia? Czy życie, które chciałam, ma tak wyglądać? Czy jest chociażby namiastką i częścią mojej przyszłości? Chciałabym spróbować. Chcę. Bo już na pytanie czego NAPRAWDĘ chcę - nie potrafię odpowiedzieć.

Dzisiaj na kulturalnie - bo kilka rzeczy skumulowało się we mnie i w końcu wybuchło falą nadmiernej emocjonalności.
Album rodzinnego trio Waglewski Fisz Emade zachwyca. Bo cudownie patrzy się na ojca i synów. Bo nigdy już nie doświadczę takiej więzi. Bo ta muzyka jest jak korekta nosa - łamiąca kości i chrząstki po to, by poskładać je na nowo, w taki sposób, w jaki sobie wymarzyliśmy. I ucząca nas rzeczywistości w unikalny, niespotkany sposób.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz